niedziela, 29 marca 2020

Sony MH755 recenzja test słuchawek [MMCX mod]

Sony MH755 to kolejne, obok Tin Audio T2 i Blon BL-03 słuchawki dokanałowe, które w kręgu miłośników dobrego i niedrogiego grania w ciągu kilku miesięcy uzyskały status legendy. To o tych 3 modelach jest chyba najgłośniej, jeżeli chodzi o zagraniczne, ale prawdopodobnie również polskie fora dyskusyjne.

SONY MH755 test recenzja
SONY MH755 recenzja

Zanim rozpoczniemy recenzję należy się kilka słów wstępu na temat MH755... bo są to słuchawki pod pewnym względem inne, niż wszystkie. Oferowane one były jako dodatek do odtwarzacza Sony SBH24 i nikomu nie przyszłoby chyba do głowy, że mogą grać lepiej, niż inne słuchawki dodawane gratis do jakiegoś grajka. Ktoś jednak zorientował się, że te malutkie słuchaweczki grają naprawdę znakomicie... i zaczęło się... MH755 przedstawia się teraz jako Sony's Greatest Accident. Najwspanialsza Wpadka Sony (albo Największa). Pomiary wykazały, że grają one wpisując się w Harman Target, czyli mówiąc w skrócie ich brzmienie musi się podobać.

Słuchawki kupiłem z ciekawości, cena  wynosiła około 8 dolarów - UWAGA na podróbki z chińskich stron. Słuchawki warto sprowadzać z Japonii, na ebay jest pewien zaufany sprzedawca na literę "k" z prefektury Chiba.
 
PODSTAWOWE INFORMACJE:

Technikalia: 1DD czyli 1 przetwornik dynamiczny na kanał, 25 cm (!) kabelek niesymetryczny (biegnie za szyją do malutkiego odtwarzacza Sony SBH24, z którym te słuchawki domyślnie były oferowane). Prezentowany tutaj model został przeze mnie zmodyfikowany poprzez wlutowanie złącz MMCX. Jest to bardzo popularna modyfikacja słuchawek Sony MH755. Na zdjęciach znajduje się kabel z Tin Audio T2. Niestety gdzieś zapodziały mi się zdjęcia sprzed modyfikacji...w każdym razie uważajcie na niezwykle krótki kabelek - przed modyfikacją MH755 będą bezużyteczne z telefonem. Można kupić czarne MH750 - to te same słuchawki z długim kablem i mikrofonem, więc ich recenzja raczej się tutaj nie pojawi.

Sony MH755 modyfikacja MMCX mod - moja relacja z budowy i krótka instrukcja modyfikacji.

Budowa: słuchawki w całości wykonano z plastiku, więc są niezwykle lekkie, nie sprawiają ani dobrego, ani złego wrażenia. Słuchawki, jak słuchawki... są wystarczająco solidne, aby się nie rozpaść. Kabelek jest krótki, jakość jest taka jakiej można się spodziewać, czyli trudno cokolwiek ciekawego na ten temat napisać.

7/10

Wygląd: Sony MH755 wyróżniają się jedynie kolorem tipsów, poza tym wyglądają jak zwykłe słuchawki, ponieważ zasadniczo rzeczywiście są to całkiem zwykłe słuchawki.

7/10

SONY MH755 test recenzja
SONY MH755 MMCX mod recenzja

Wygoda: jest bardzo dobra - pomarańczowe gumki są świetne - w wielu modyfikacjach pojawia się nowy kabel, ale gumki pozostają bez zmian, ja się temu nie dziwię i też tak zdecydowałem. Użyte z T2 albo C10 poprawiają trzymanie słuchawek w uszach, więc są świetne! MH755 są również bardzo lekkie.

8,5/10

Zawartość opakowania: słuchawki, gumki w 3 rozmiarach. To tyle, ale cena to 8 dolarów, więc narzekania nie będzie. Tutaj płacimy niewiele i w kwestii wyposażenia niewiele dostajemy. Należy pamiętać, że MH755 były oferowane razem z odtwarzaczem Sony SBH24, jako dodatek do niego - nie jako samodzielne słuchawki w drewnianym pudełku, z instrukcją obsługi i skórzanym etui.

7,5/10
 
SONY MH755 test recenzja
SONY MH755 MMCX

BRZMIENIE:

A więc dotarliśmy do sedna... Szanowni Państwo - pomimo specyfikacji, która nie wyrywa z butów, absurdalnie niskiej ceny i przeciętnego wyglądu, brzmienie Sony MH755 jest potężne i co chyba najważniejsze - rewelacyjnie zbalansowane tonalne. Nie jest jednak doskonałe, o czym za moment.

A więc w skrócie - granie w stylu V, potężny, miękki i delikatnie lejący się bas z twardym atakiem, trochę zbyt wycofana średnica i szczegółowa, jasna góra. Do tego nie najlepsza scena, rozdzielczość nie tak dobra jak w droższych słuchawkach.

Bas: od razu rzuca się w uszy, ponieważ jest iście potężny. Niskich tonów nie zabraknie nikomu, co ciekawe impakt tego basu przypada na niższe podzakresy, więc low-bass jest naprawdę imponujący i przyjemnie się go słucha. Ma się wrażenie, że początkowo jest twardy, lecz w miarę wybrzmiewania dźwięku błyskawicznie staje się rozmiękczony i płynny. Nie doświadczyłem raczej bass bleedu, a nawet jeżeli takowy występuje to tutaj nie przeszkadza.

9/10

SONY MH755 recenzja test
SONY MH755 recenzja

Średnica: niestety jest mocno wycofana - te słuchawki grają zdecydowane "V", więc na paśmie środkowym tutaj nie będziemy się skupiać i kontemplować jego brzmienia. Środek jest mocno skompresowany przez bas i górę, lecz ten brak ilościowy środka nie przeszkadza. Po prostu ma się wrażenie, że tak powinno tutaj być, że wszystko jest w normie. Są to słuchawki dodawane do taniego przenośnego odtwarzacza, co brzmienie średnicy doskonale obnaża. Nie mówię, że to wada, ponieważ jak to zwykle bywa, gdybyśmy dodali trochę środka, wyszłoby nam coś brzmiącego zupełnie inaczej. Temu, co wybrzmiewa w środku trudno jednak cokolwiek zarzucić - wokale (zarówno męskie, jak i kobiece) są zawsze mocno uwydatnione, dobrze słyszalne i nigdy się nie chowają. Duża w tym zasługa góry, o czym dalej, ale średnica zachowuje się poprawnie, co w przypadku MH755 sprowadza się do tego, że stara się ona nie przeszkadzać i to jej wychodzi. Nie dostaniemy jednak aury tajemniczości, niedopowiedzeń, analogowego zabarwienia, czy "tego czegoś", co sprawia że dźwięk wciąga nas w swoją otchłań. To nie ten adres - w MH755 wszystko jest bezpośrednie, dosłowne i dosadne. Nie ma tutaj cudzysłowów i ani jednej nutki niepewności, melancholii, czy zadumy.

7/10

Górne pasmo: jego rozciągnięcie jest dobre, chociaż w górnym zakresie lekko wycofane, co w tym przypadku niewątpliwie jest zaletą. Niższy podzakres góry jest mocno uwydatniony, co sprawia że wokale (zwłaszcza kobiece) zawsze są wyraźne i dobrze zaznaczone, wręcz wypchnięte na pierwszy plan, grają blisko i bezpośrednio. Są podane jak na dłoni. Dalsza część góry, czyli okolice 10Hz lekko odpuszczają, dzięki czemu pomimo dosyć energetycznego i pełnego werwy grania, jakie prezentują MH755, nie są one przesadnie męczące w odbiorze. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że góra jest jasna, wyraźna i mocno zaakcentowana, chociaż (co w sumie dziwne) nie męczy i jest zdecydowanie mniej chirurgiczna i sucha, niż w CCA A10, których strojenie ze swoją jasnością naprawdę nie należy do najłatwiejszych w odbiorze.

9/10

SONY MH755 recenzja test
SONY MH755 MMCX

Scena: jest moim zdaniem nieco wąska, chociaż można wychwycić, że niektóre instrumenty grają dalej, niż inne, tak więc rozciąga się dalej wgłąb, niż na boki. Wystarcza jednak do przyjemnego słuchania muzyki.

6,5/10

Separacja instrumentów: bardzo dobra, chociaż nie można tutaj mówić o stricte analitycznym graniu. Nie są to również ultraszybkie słuchawki, ale trudno tego oczekiwać po tak zestrojonym basie.

7,5/10

Rozdzielczość: dobra, zwłaszcza z dobrymi źródłami, ale nie oczekujmy rewelacji.

7/10

PODSUMOWANIE:

Kiedy słuchałem MH755 po raz pierwszy, stwierdziłem że grają zwykłym "V". I w rzeczywistości tak jest - jest to granie rozrywkowe, dostarczające naprawdę potężną ilość basu i przytłaczające szczegółami. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Sony MH755 grają przepięknie... dźwięk jest pełny, ciepły, nasycony i przepotężny. Pewne zastrzeżenia można mieć do mocno wycofanej średnicy i nie najlepszej sceny... ale w przypadku tak przekonująco grających słuchawek trudno to jednoznacznie zakwalifikować jako wady. To tak, jakbyśmy kupili Porsche 911 i narzekali, że ma niewielki bagażnik.
Jest to granie dociążone przyjemnie lejącym się basem i sypiące detalami tak bardzo, że gdyby było ich trochę więcej, to stałoby się to nieprzyjemne. MH755 brzmią jak produkt klasy premium... jak coś, co (gdyby lepiej wyglądało) mogłoby być zapakowane w drewniane pudełko z napisem Hi-Res i sprzedawane za 199 dolarów.

SONY MH755 recenzja test
SONY MH755 MMCX mod

Do czego mógłbym je porównać... chyba do wszystkiego, bo mają w sobie coś z każdych iemów, którymi akurat dysponuję. Zastanawiam się właśnie, czy bliżej im do BL-03, czy do KZ ZST PRO. To trochę kuriozalne, ale zawierają one w sobie coś z każdych z tych słuchawek. Miękki i lejący bas rodem z Blonów, ale ze znacznie twardszym uderzeniem i generalnie dużo mocniejszy, wyraźna, ale lepsza i jednak bardziej wyważona, niż w ZST PRO albo KZ ZSN góra. Porównam je jeszcze do wychwalanych przeze mnie CCA C10 - bass w MH755 jest potężniejszy, schodzi niżej i jest znacznie bardziej rozmiękczony. Środek jest znacznie bardziej uwydatniony, kompleksowy i wyrafinowany w C10. W MH755 w porównaniu do C10 jakby go nie było. Góra w MH755 jest znacznie bardziej bezpośrednia, jasna i szczegółowa. Ta z C10 zakryta jest lekkim kocykiem, jest kremowa, analogowa i lekko przydymiona. Średnica dźwięku, rozdzielczość i separacja instrumentów są lepsze w C10. Moim zdaniem C10 grają znacznie bardziej dojrzale, chociaż na pierwszy rzut oka, a może "ucha?" nie robią takiego "wow"! Oczywiście upodobania są różne i zdaję sobie sprawę, że 9 na 10 osób wybrałoby MH755 jako lepiej brzmiące. 

Czy warto kupić Sony MH755? Oczywiście, że warto, zwłaszcza za  8 dolarów! Dostajemy mocny, dobry tonalnie dźwięk, który zadowoli każdego melomana! Jeżeli tylko je zmodyfikujecie to będziecie mieli sporo frajdy ze słuchania.

ZALETY:
- ogólnie rewelacyjna jakość dźwięku
- wspaniała muzykalność
- potężny bas dla osób lubujących się w basowych pomrukach
- świetnie nasycone i uwydatnione wokale
- świetna szczegółowość
- niezwykle niska cena

WADY:
- wycofana średnica nie każdemu przypadnie do gustu
- kiepska budowa
- być może nieco zbyt agresywne i bezpośrednie brzmienie
- konieczność dokonania recablingu

sobota, 21 marca 2020

Somic V2 - recenzja słuchawek [test]


Somic V2 recenzja test
Somic V2 - prostota, która może się podobać

Somic V2 to pierwsze słuchawki nauszne, jakie pojawiają się na tym blogu. Kupiłem je z ciekawości, zachęcony niezwykle pozytywnymi recenzjami pojawiającymi się w sieci. Cena w momencie zakupu wynosiła 199 złotych. Słuchawki Somic V2 kupiłem w salonie, z odbiorem osobistym, a zatem są to również pierwsze słuchawki na blogu, które nie przybyły do mnie bezpośrednio z dalekich Chin. Odchodzimy więc nieco od tematu budżetowych iemów, ale zostajemy w stricte budżetowej tematyce. 

PODSTAWOWE INFORMACJE:

Technikalia: 1 przetwornik dynamiczny o średnicy 42mm i impedancji 54Ohmy, membrana kompozytowa. Są to słuchawki o konstrukcji otwartej, a kabel ma 160 cm długości, czyli słuchawki przeznaczone są do zastosowań domowych. 

Budowa: słuchawki są zbudowane solidnie i z zapasem materiałowym. Nie jest to Superlux, gdzie na pierwszy rzut oka widać, że na niektórych materiałach postanowiono oszczędzić. Nawet jeżeli w Somicach też cięto koszty w podobny sposób, nie rzuca się to w oczy. Słuchawki są ciężkie (ważą aż 388g) i masywne. Górna część pałąka jest powleczona w czarną gumę z napisem Somic, a poduszka, która podpiera ten pałąk na czubku głowy również jest solidna i masywna (nieporównywalnie lepsza, niż ta ceratowa w Superluxach HD-330). Malutkie dziureczki na jej powierzchni mają zapewne poprawić nieco przewiewność, co ważne będzie podczas dłuższych sesji odsłuchowych. Pozostała część materiałów to dobrej jakości plastik i metal. Ogólnie budowa i materiały wykorzystane w Somicach V2 są dobrej jakości i nie mam do niczego większych zastrzeżeń.

8/10

Somic V2 recenzja test
Somic V2 - ujecie na solidny pałąk

Wygląd: mogą się podobać, ale absolutnie niczym się nie wyróżniają. Chociaż... uczciwie przyznam, że raz na jakiś czas przyglądam się tym czerwonym akcentom na przetwornikach. Mają coś w sobie z Philipsów SHP9500.

8/10

Wygoda: Na samym początku trudno było mi się przyzwyczaić do dosyć twardych padów i sporego ich nacisku na głowę, ale po tygodniu jest całkiem nieźle. Słuchawki są dosyć ciężkie, co również pod względem wygody jest oczywistą wadą, jednak naprawdę nie ma tragedii. Mogłoby być lepiej, ale po przyzwyczajeniu się jest co najmniej przyzwoicie, chociaż od czasu do czasu wciąż daje o sobie znać nacisk na okolice żuchwowe. Pomaga wówczas delikatne obrócenie muszli i przeniesienie nacisku na obszar za uchem. W takim ustawieniu mogę bez bólu głowy słuchać muzyki przez kilka godzin. Później konieczny jest odpoczynek. Dla mnie komfort jest niezły, ale filigranowa osoba, która nigdy wcześniej nie miała na głowie większych słuchawek, będzie jednak rozważała wymianę Somiców na coś lżejszego, dlatego polecam zamówić je przez Internet by pozostawić sobie możliwość dokonania zwrotu. 

7,5/10

Zawartość opakowania: słuchawki, pady piankowe założone na słuchawki, dodatkowe pady skóropodobne, przejściówka z 3,5 na 6,3mm. Według mnie w tej cenie nie można oczekiwać więcej. Z resztą... czego tutaj oczekiwać? Są to słuchawki do zastosowań domowych, więc etui jest niepotrzebne.

8/10

Somic V2 recenzja test
Opakowanie słuchawek Somic V2

BRZMIENIE:

Pierwszym, na co zwróciłem uwagę odsłuchując słuchawek Somic V2 była ponadprzeciętna naturalność z jaką prezentowały dźwięk. Somic V2 to słuchawki o niezwykle dobrze zbalansowanym i zrównoważonym, chociaż ułagodzonym brzmieniu, do którego (tak w skrócie) naprawdę trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Nic nie rzuca się w uszy, nic nie wychodzi przed szereg i nie chowa się. Niczego nie jest za dużo i niczego nie jest za mało, za to wszystko jest uczciwe i w porządku. Takie są to słuchawki... granie tego rodzaju przypomina mi rozwiązania Sennheisera. Nacisk na muzykalność i na dużą (ale nie za dużą) ilość szczegółów... które rozdysponowane są w nienachalny sposób. Sekret Somic V2 tkwi w proporcjach, a te zachowano tutaj wzorowo. Jest to granie oczywiste i niezaskakujące (oczywiście obu tych słów używam tutaj w pozytywnym kontekście). Słuchając ich po raz pierwszy od razu zdjąłem Somici z głowy i odłożyłem na bok - w tym brzmieniu nie było absolutnie niczego, co przyciągałoby moją uwagę, a ponad to chwilowo miałem dostęp jedynie do telefonu komórkowego jako źródła, a w takiej konfiguracji słuchawki Somic nie zabłyszczą, ponieważ są znacznie bardziej łase na energię, niż wskazywałaby na to ich pozornie niewysoka impedancja. Będą grały słabo, matowo i bez polotu, no chyba że mamy telefon LG V... na układach ESS Sabre lub podobny. V2 potrzebują przyzwoitej karty dźwiękowej, bądź DAC-a. A co do dźwięku... teraz myślę, że Somiców można słuchać bardzo długo ponieważ w ich brzmieniu nic nie uwiera, są jak idealnie dopasowane buty. Tyle słowem wstępu dla tych, którzy nie lubią czytać.

Somic V2 recenzja test
Skórzane pady

Bas: ilościowo jest go dokładnie tyle, ile powinno być. Uzupełnia sobą brzmienie muzyki, dopełnia je o tony niskie i nic ponad to. Osoby szukające słuchawek, które zatrzęsą głową powinny szukać gdzie indziej. Powiedziałbym, że bas w Somic V2 jest bardziej zdyscyplinowany, niż rozlazły - słychać że stanowczo wyznacza granice, poza które nigdy nie wykroczy. Z drugiej strony zawiera sobą sporą miękkość tak bardzo potrzebną do zachowania całościowo muzykalnego przekazu  słuchawek. Bas Somiców jest dobrze napowietrzony i mocno zróżnicowany, choć miłośnicy basowego grania mogą czuć się zawiedzeni małą ilością niskiego basu - Somic nigdy nie wywoła efektu "wow, ale bas". Nie poczytywałbym takiej charakterystyki dołu jako wady, ponieważ jest to typowa cecha słuchawek o konstrukcji otwartej. Ponad wszystko stawia się na przestrzenność i zwiewność basu, nie na ciśnienie akustyczne, które wprawi bębenki w potężne drgania. Bas w Somic V2 jest taki, jaki być powinien w słuchawkach otwartych, zarzucanie mu czegokolwiek byłoby czepianiem się i szukaniem dziury w całym.  

9/10

Średnica: jest neutralna z wyraźną tendencją do wpadania w przyjemne ocieplenie. Z jednej strony ilość szczegółów, które sobą przekazuje jest bardzo duża, a z drugiej absolutnie nigdy nie pozwala sobie na granie ostre, czy natarczywe - wszystko zasnuwa lekka mgiełka z delikatnie analogową nutką, nadającą brzmieniu Somiców czegoś w rodzaju aury i miękkości. Postawiono na wysoką muzykalność, nie na analityczność. Jest to brzmienie w pewien sposób ułagodzone i pozbawione ostrych krawędzi, chociaż wciąż szczegółowe. Są to słuchawki wprost stworzone do słuchania wokali (zwłaszcza kobiecych) ponieważ te ulokowane są blisko, co daje poczucie ich namacalności. Somic V2 tworzą niemalże intymną strefę, w której słuchacz zamyka się z wokalistą w tej samej przestrzeni. Pozostałe dźwięki znajdują się w pewnym oddaleniu, dzięki czemu to wrażenie jeszcze się wzmacnia, a scena dźwiękowa pogłębia, choć dalsze plany tracą na szczegółowości bardziej, niż w droższych konstrukcjach. Barwa wokali jest moim zdaniem bliska ideałowi i również ta kwestia sprawia, że Somiców słucha się z prawdziwą przyjemnością.

9/10

Górne pasmo: jest przyzwoicie rozciągnięte, mamy tutaj bardzo dobrą szczegółowość i świetne oddanie detali. Somic V2 nigdy nie stają się jednak jaskrawe, nigdy nie brzmią jasno, chłodno, natarczywie, czy analitycznie. Spośród testowanych przeze mnie słuchawek dokanałowych najbliżej takiego grania są CCA C10 oraz Blon BL-03. Z jednej strony góra zawiera zupełnie wszystko, co jest potrzebne, a z drugiej nigdy nie powoduje zmęczenia słuchu. Jest to granie w stylu Sennheisera - muzykalne, niemęczące i relaksujące po całym dniu pracy, jednocześnie starające się zachować możliwie największą wierność przekazu. Górę Somiców zestrojono tak, żeby uwydatnić pewne konkretne częstotliwości nadające dźwiękowi szczegółowości, ale inne - które jak uznano byłyby zbyt natarczywe - zostawiono w spokoju. Gdyby wziąć pod lupę samą górę, wówczas można by stwierdzić że gdyby została lepiej wyeksponowana to może byłoby to korzystne, jednak patrząc przez pryzmat całościowego brzmienia tych słuchawek, nic bym w tej lekko analogowej i przyciemnionej górze nie zmieniał, ponieważ idealnie zgrywa się z resztą. 

9/10

Scena: jest nieco bardziej szeroka, niż głęboka, a przed inne dźwięki wysuwają się wokale. Dalsze plany nie starają się za wszelką cenę przykuć uwagi słuchacza, jednak w tym przedziale cenowym i tak jest zdecydowanie lepiej, niż się spodziewałem. Inżynierowie firmy Somic znaleźli rozsądny balans pomiędzy graniem scenicznym, a intymnym, bliskim. Moim zdaniem zrobili to - tak jak wszystko w tych słuchawkach - uczciwie i właściwie.

8/10

Separacja instrumentów: niewiele można zarzucić tym słuchawkom, nie jest to oczywiście szczegółowość na poziomie słuchawek studyjnych, ale przecież nie takiej szczegółowości tutaj poszukujemy. Lekko analogowy i przyciemniony charakter brzmienia Somiców nie stawia na olbrzymią detaliczność, szczegółowość i separacja instrumentów są jednak bardziej niż wystarczające do przyjemnego słuchania muzyki. Zdecydowanie nie polecam Somiców osobom, które chcą się zajmować produkcją dźwięku, ale nie sądzę też, że będą poszukiwały do takich celów lekko ciemnych brzmieniowo słuchawek otwartych.

8/10

Rozdzielczość: bardzo dobra, prawdopodobnie najlepsza w cenie 200zł

8/10

PODSUMOWANIE:

Somic V2 to rewelacyjne słuchawki dla osób pragnących rozpocząć przygodę z audiofilią. Jest to idealny sprzęt dla osoby, która chciałaby dowiedzieć się, czym jest neutralne i zrównoważone brzmienie. Nie ma tutaj fajerwerków, więc nie spodziewajmy się miażdżącego basu, góry składającej się z samych detali, dźwięku Hi-Res i tym podobnych. Zakładając Somic V2 na uszy pomyślimy sobie z początku: "działają" albo "no leci muzyka". Żeby docenić ich walory akustyczne potrzeba nieco obycia z dźwiękiem, lub kilku chwil na oswojenie się z tym zupełnie naturalnym i przyjaznym graniem.

Somic V2 recenzja test
Somic V2 i ich gustowne detale

Trudno pisać o Somic V2 z tego względu, że ich brzmienie niełatwo rozłożyć na czynniki pierwsze - jest ono na tyle spójne i stanowi jedną przemyślaną całość, że czuję się nie fair dokonując analiz brzmienia basu, średnicy i góry. Brzmienie Somic V2 jest całościowo spójne i jest moim zdaniem pozbawione jakichkolwiek wad. Nie da się powiedzieć, że bas jest za słaby, albo za mocny, bo nie jest. Nie można się przyczepić do średnicy bo jest jej tyle, ile należy i ma genialną barwę. Nie sposób powiedzieć, że góra jest zbyt ciemna, albo zbyt jasna. Trudno mi sformułować jakiekolwiek zastrzeżenie do brzmienia Somiców, bo to brzmienie pozbawione jest wad. Ilekroć myślę, że bas mógłby być lepszy, bas wchodzi z pełnym impetem jakby mówiąc "zobacz, jestem w porządku". I jest. Ilekroć myślę sobie o jakimś niedostatku w średnicy, dzieje się coś, co uzmysławia mi, że tak naprawdę niedostatku tam nie ma. Tak samo z górą - ilekroć myślę, że mogłaby być ostrzejsza, ona wchodzi z jakimś ostrzejszym dźwiękiem i już mam poczucie, że wszystko jest dokładnie tak, jak być powinno.

Somic V2 w cenie 200zł są słuchawkami genialnymi, a mój wpis nie jest reklamą... bo takiego produktu w tej cenie nie trzeba reklamować. On obroni się sam. Oczywiście żeby nie było tak słodko... w porównaniu do kilkukrotnie droższych HD600, które zrecenzuję za jakiś czas, Somic na każdym polu gra zauważalnie słabiej. Nie zmienia to faktu, że jest to granie w każdym aspekcie "uczciwe" i "w porządku", zwłaszcza dla osoby poszukującej słuchawek o ocieplonym, muzykalnym strojeniu, grających przyjemnie, niemęcząco i nad wyraz poprawnie. 
 
Komu nie polecałbym tych słuchawek? Na pewno osobom, które poszukują grania o wyjątkowo rozrywkowym, agresywnym i energetycznym zacięciu.W Somicach wszystko dzieje się na spokojnie, nie ma niczego, co robi szczególne wrażenie. Osoby przyzwyczajone do grania w stylu V, poczują się rozczarowane, bo tutaj pierwsze skrzypce gra środek. Zdaję sobie sprawę, że na większości osób większe wrażenie zrobią dowolne słuchawki bluetooth. Po Somic V2 warto sięgnąć jeżeli ma się ochotę na poznanie zrównoważonego, ułożonego i spokojnego grania.

ZALETY:
- rewelacyjne, zrównoważone brzmienie
- ponadprzeciętna muzykalność
- szeroka scena dźwiękowa

WADY:
- nieco wysoka masa własna

wtorek, 10 marca 2020

Blon BL-03 - test recenzja słuchawek

BLON BL-03 test
BLON BL-03

Blon BL-03 to kolejne, obok Tin Audio T2 i Sony MH755 słuchawki dokanałowe, które w kręgu miłośników dobrego i niedrogiego grania w ciągu kilku miesięcy uzyskały status legendy. Są więc jednym z tych modeli, które każdy powinien wziąć przy zakupie pod uwagę.

Oppoty & Driams

Słuchawki kupiłem z ciekawości, cena była niezwykle zachęcająca, ponieważ w momencie zakupu wynosiła niewiele ponad 18 dolarów!

 
PODSTAWOWE INFORMACJE:

Technikalia: 1DD czyli 1 przetwornik dynamiczny na kanał, złącza 2-pin 0,78mm na wtyk zgięty pod kątem 90 stopni (kabelki od KZ nie pasują ponieważ budowa gniazda jest nieco inna!). Przetwornik opisano jako  "10mm Carbon Diaphragm Dynamic Driver". Impedancja słuchawek wynosi 32 ohmy. 4-żyłowy kabel ma długość 1,2m i ma pozłacane styki.

Budowa: słuchawki w całości wykonano ze stali, więc sprawiają wrażenie naprawdę solidnych, elementy są dobrze spasowane. Nie można mieć większych zastrzeżeń, chociaż konstrukcja niczym się nie wyróżnia. Masa własna jest spora, ale nie wpływa negatywnie na komfort użytkowania. Kabelek jest cienki i nie budzi zaufania.

7/10

BLON BL-03 test
BLON BL-03

Wygląd: Blon BL-03 wykonano w kształcie łezki. Użyte materiały sprawiają, że można zobaczyć w nich swoje odbicie i jest to element, który może się podobać. Warto zaznaczyć, że dostępne są 2 wersje - srebrna i brązowa (ja mam srebrną). Jak zawsze... wygląd to sprawa dyskusyjna i o ile słuchawki nie są brzydkie to nie przywiązuję do niego wielkiej wagi. Moim zdaniem Blon BL-03 nie są ani ładne, ani brzydkie. Są może nawet trochę nijakie.

7,5/10

Wygoda: niestety ergonomia to pięta achillesowa tych słuchawek. W sieci z łatwością można odnaleźć fora internetowe, na których posiadacze Blonów opisują swoje zmagania z odnalezieniem odpowiednich silikonów do tych słuchawek. Wynika to z faktu, że wprowadzane do kanałów słuchowych rurki są niezwykle krótkie i nieco grube. Podobnie ma się to w przypadku Tin Audio T2, które jednak ze względu na swoją budowę znacznie łatwiej było mi osadzić w uszach. Blony zupełnie nie przypasowały mi z żadnymi z dołączonych silikonów, więc musiałem sięgnąć po niebieskie pianki od Tin Audio. Wtedy wreszcie zaczęły trzymać się w uchu i grać. Każdy potencjalny nabywca BL-03 musi mieć na uwadze, że dołączone w zestawie silikony mogą okazać się zupełnie bezużyteczne i konieczna będzie improwizacja. Nie polecałbym blonów do biegania, na siłownię ponieważ blony wysuwają się z uszu nawet podczas trwania w bezruchu. Buszując po forach audio zauważycie z pewnością, że wiele prezentowanych blonów nałożone ma inne, niż oryginalne silikony - to właśnie efekty eksperymentów z dopasowywaniem. Niektóre osoby umieszczają za silikonem gumowy krążek, dzięki czemu silikon nie przysuwa się nadmiernie w kierunku całego iema. Wadą tego rozwiązania (a może niedoskonałością) może być problem ze stabilnością silikona - jego rurka może się wygnać i utrudniać wsunięcie do kanału słuchowego.

3/10

Zawartość opakowania: słuchawki, przewód, tipsy silikonowe w 4 rozmiarach, dobrej jakości materiałowe etui. Z jednej strony jest ubogo, a z drugiej 90% wartości opakowania przypada na słuchawki, dając nam lepszą jakość dźwięku. Gdyby w zestawie było etui, produkt byłby droższy, więc należy zrozumieć taką politykę cenową.

7,5/10

BRZMIENIE:

BLON BL-03 test
BLON BL-03

Szanowni Państwo... odpowiednio dopasowane do ucha Blon BL-03 grają rewelacyjnie. Moim zdaniem jest to granie w stylu V z naciskiem na tony niskie. Jest to granie doskonale zbalansowane i wyważone, nastawione bardziej na relaks, niż analitykę. Blony są niezwykle muzykalne i grają wyśmienicie ze wszystkiego, do czego się je podłączy. Nie wymagają osobnych wzmacniaczy i DAC-ów żeby na dobre wciągnąć w słuchanie muzyki i nie pozwolić nam się od niego oderwać.

Bas: jest w BL-03 dobrze trzymany w ryzach, ale przy tym zdecydowanie rozmiękczony, relaksujący, jego uderzenia są silne, ale jednocześnie miękkie. Zdecydowanie daleko mu do konturowości, czy techniczności, znanych chociażby z dysponujących przetwornikami kotwiczkowymi CCA A10, czy też - chociaż w mniejszym stopniu konturowych - CCA C10 (w których bas również wydobywa się z przetwornika dynamicznego). Bas w Blon BL-03 ma inny charakter - wciąga swoją miękkością i rozmiarami i zachęca do pozostania na dłużej. Najwyraźniej zaakcentowany jest jego dolny podzakres, a średni bas jest nieco bardziej wycofany, dzięki czemu w BL-03 nie uświadczymy bass-bleedu. Jest za to dużo przelewającego się, masującego uszy pomrukiwania, które zdaje się wydobywać z wielu kierunków jednocześnie, więc nie jest zbyt skoncentrowane i punktowe, a zamiast tego obszerne i szerokie.

9/10

Średnica: jej dolny podzakres płynnie łączy się z wyższym basem. Pomimo wyraźnego ocieplenia w tym podzakresie nie możemy mówić o braku szczegółowości, ponieważ ta jest bardzo dobra. Wokale męskie cechują się dobrym nasyceniem, masą i mocą. Średnica poczyna sobie coraz śmielej aż do okolic niecałych 2kHz, tak więc wokale kobiece zyskują na szczegółowości, chociaż należy uczciwie przyznać, że momentami brakuje im nieco energii i ciała - nie potrafią zdecydowanie przebić się na pierwszy plan i brzmią nieco szczupło, ale są to kwestie o raczej kosmetycznym znaczeniu w kontekście całościowego profilu brzmieniowego średnicy słuchawek Blon BL-03. A to jest zarazem wyważone, nieco ułagodzone, ale również szczegółowe, świeże i przestrzenne.

9/10

Górne pasmo: jego rozciągnięcie jest dobre, ale nie przesadzone. Moim zdaniem idealne w punkt. Po raz kolejny dostajemy przykład, że świetne brzmienie to brzmienie które angażuje, ale nie męczy słuchu i nie zalewa uszu masą nienaturalnie wyeksponowanych detali. Blon BL-03 nie zaprezentują nam jaskrawego i wyostrzonego przekazu rodem z KZ ZST albo innych tanich chińskich dokanałówek. Tutaj dostajemy brzmienie delikatnie ułagodzone, jednak wciąż szczegółowe, przestrzenne i tchnące świeżością. Tak powinna brzmieć góra!

9/10

BLON BL-03 test
BLON BL-03

Scena: doszliśmy chyba do punktu kulminacyjnego tej recenzji, ponieważ to właśnie scena jest tym, co w największym stopniu determinuje brzmienie słuchawek Blon BL-03 i sprawia, że tak wiele osób straciło dla nich głowę. Blony to zdecydowane przeciwieństwo grających "do ucha" Tin Audio T2. Grają dookoła głowy, dając ciągłe wrażenie, że instrumenty znajdują się daleko od nas - jest to granie szerokie, ekspansywne i przestrzenne. Obcując z Blonami nieustannie ma się wrażenie, że "one są inne". Że zrobiono coś więcej, żeby uczynić dźwięk atrakcyjnym i angażującym. Słucham i słucham i nie mogę wyjść z podziwu, jak osiągnięto takie rozmiary sceny dźwiękowej z tak malutkich pchełek. Inżynierom Blona i konstruktorom przetworników należą się słowa uznania.

9/10

Separacja instrumentów: bardzo dobra, nawet pomimo faktu że nie są to słuchawki o zdecydowanie jasnej sygnaturze. Nie należy się spodziewać, że rozłożymy każdy utwór na czynniki pierwsze bo to nie takie granie, ale separacja jest wystarczająca do komfortowego słuchania muzyki.

7,5/10

Rozdzielczość: świetna

9/10

PODSUMOWANIE:

BLON BL-03 test
BLON BL-03

Blon BL-03 to doprawdy rewelacyjnie brzmiące słuchawki. Pomimo niepozornego wyglądu, nazwy, konfiguracji (tylko 1 przetwornik dynamiczny) nie dajcie się zwieść...

blony grają imponująco. 

Jest to granie dociążone przyjemnie lejącym się basem, z naturalną średnicą i idealnie wyeksponowaną górą, a przy tym szerokie i przestrzenne w całym swoim zakresie. Trudno o drugie tak grające słuchawki w podobnej cenie - mam na myśli chińskie iemy, bo żadne dostępne w supermarketach elektronicznych pod żadnym względem się do blonów nie zbliżą. Przyglądając się wykresom zestawiającym pasmo przenoszenia, najbliżej im to bardzo przeze mnie chwalonych CCA C10. Porównując jedne z drugimi dochodzę do następnych wniosków:

Bas jest potężniejszy i twardszy w CCA C10. W BL-03 jest on bardziej rozlany, miękki, relaksujący. W obu jest go sporo, ale w C10 jego impakt przypada wyżej. Średnica w CCA C10 jest bardziej przybliżona i namacalna, w BL-03 jest nieco świeższa i jeszcze bardziej przestrzenna. Góra w C10 jest bardziej szczegółowa, chociaż wciąż dosyć stonowana na tle innych chińskich iemów. Blony (pomimo jednego tylko przetwornika wobec 5 w CCA C10!) grają w moim odczuciu lepiej tonalnie, oraz prezentują zdecydowanie szerszą scenę dźwiękową.

Blon BL-03
Blon BL-03 etui

Blon BL03
Ciekawostka BLON BL-03

Ciekawostka nr 1: Blon to skrót od BELIEF, LETMUSICBURN, OPPOTY, NEVERGIVEUP.
Ciekawostka nr 2: MUSIC AND DRIAMS
Ciekawostka nr 3: Producent podaje na opakowaniu swój adres: 5th floor of Huizheng building..., a także numer telefonu.

ZALETY:
- ogólnie rewelacyjna jakość dźwięku
- gigantyczna scena dźwiękowa (jak na iemy)
- wspaniała muzykalność
- miękki i relaksujący bas dla osób lubujących się w basowych pomrukach
- dobrze nasycone wokale męskie
- świetna szczegółowość
- niska cena

WADY:
- fatalna budowa (krótkie rurki) i trudności z dopasowaniem do uszu

Sony WI-XB400 - recenzja słuchawek bluetooth

Sony WI-XB400 - recenzja Sony WI-XB400 to moje pierwsze słuchawki Bluetooth. Długo się wzbraniałem, ale wreszcie nadeszła na chwila - stałem...