czwartek, 22 sierpnia 2019

CCA C10 - test recenzja słuchawek

CCA C10 test
CCA C10

CCA C10 to słuchawki hybrydowe, wyposażone w 1 przetwornik dynamiczny i 4 przetworniki armaturowe, a także odpinany kabel na złączu dwupinowym. Są one bezpośrednim konkurentem znacznie droższych KZ ZS10 PRO, choć w rzeczywistości mówimy tak naprawdę o tej samej firmie sprzedającej słuchawki pod różnymi markami.

Słuchawki kupiłem z ciekawości. Cena w momencie zakupu wynosiła 25 dolarów, więc były to jedne z najtańszych słuchawek wyposażonych w 5 przetworników na kanał.

PODSTAWOWE INFORMACJE:

Technikalia: 1DD 4BA, czyli jeden przetwornik dynamiczny i 4 przetworniki armaturowe na kanał. Modele przetworników to 2 x 50060 odpowiedzialne za tony średnie i 2 x 30095 odpowiedzialne za tony wysokie. O dynamicznym przetworniku niskotonowym wiadomo tyle, że ma średnicę 10mm. Impedancja wynosi 32 Ohmy.

Połączenie za pośrednictwem złącz 2-pin 0,75mm na wtyk prosty.

Budowa: słuchawki wykonane są z plastiku, pokrywka każdej ze słuchawek zrobiona jest z aluminium. Spasowanie elementów jest idealne - miejsce łączenia elementu plastikowego z metalowym jest zupełnie niewyczuwalne. Wtyki kabli wchodzą w gniazda z pewnym oporem i trzymają się mocno.

8/10

Wygląd: nie powiedziałbym, że CCA C10 przyciągają wzrok, ale zależne jest to z pewnością od koloru. Wersja fioletowa i zielona z kolorowymi wkładkami dokanałowymi mogą stanowić ciekawy widok - zwłaszcza w połączeniu z ładną, aluminiową płytką ze stylowym napisem CCA. Trochę żałuję teraz wyboru koloru czarnego.

8/10

Wygoda: słuchawki są tych samych rozmiarów, co KZ ZST PRO, mają też identyczny kształt, jednak ze względu na większą ilość przetworników armaturowych, są nieco cięższe. Nieco więcej waży również sam kabel, gdyż zawiera aluminiowe elementy dekoracyjne, jednak są to różnice minimalne. CCA C10 prawidłowo umieszczone w kanale słuchowym nie uwierają, nie przemieszczają się w uchu i nie wypadają. Pomimo swoich niemałych rozmiarów, można uznać je za słuchawki dosyć wygodne.

8/10

Zawartość opakowania: słuchawki, przewód, tipy silikonowe w 3 rozmiarach. Jest to standardowy zestaw KZ / CCA. Tak jak pisałem w recenzjach słuchawek KZ - z jednej strony jest ubogo, a z drugiej 90% wartości opakowania przypada na słuchawki, dając nam lepszą jakość dźwięku. Gdyby w zestawie było etui, produkt byłby droższy, więc należy zrozumieć taką politykę cenową.

7,5/10

BRZMIENIE:

CCA C10 recenzja
CCA C10

Pierwszym, na co zwróciłem uwagę odsłuchując CCA C10 była ku mojej uciesze mocno wysunięta średnica z lekko ocieplonymi wokalami i podbity wysoki bas. Nie są to słuchawki grające w stylu V - nie ma ani mruczącego nieustannie niskiego basu, ani mocno wyostrzonej góry w stylu słuchawek ze stajni Knowledge Zenith. Są to idealne słuchawki dla osób szukających nieco bardziej ambitnego, a także niezwykle muzykalnego i nieagresywnego brzmienia. CCA C10 oferują dźwięk zmieniający się w zależności od muzyki, co uważam za ogromną zaletę - charakteryzuje to sprzęty z wyższej półki cenowej i moim zdaniem świadczy o pewnej klasie. CCA C10 potrafią zagrać zarówno energetycznie, jak i intymnie. Imponują holografią, stosunkowo szeroką sceną i rozdzielczością. Zawsze zachowują powściągliwość i nigdy nie stają się agresywne. Są idealne do słuchania hard-rocka i heavy-metalu, przyjemnie prezentują muzykę jazzową. Nie polecam ich do muzyki bogatej w basy!

Bas: jest tutaj obfity i pełny, a przy tym zróżnicowany i szczegółowy. Cechuje go w większym stopniu twardość i dyscyplina, niż miękkość i rozlazłość, ale tak naprawdę potrafi zagrać na wiele różnych sposobów, w zależności od słuchanej muzyki. Odbieram te cechy za olbrzymie zalety, jednak w mocno basowej muzyce niskich tonów może być zbyt wiele. Występuje delikatny high-bass bleed, czyli częstotliwości w okolicach 100Hz są podbite i mogą wpłynąć na minimalne zagęszczenie dźwięku i ogólny spadek rozdzielczości w tym zakresie. Uważam to za niewielką wadę tych słuchawek i nie polecam ich np. do słuchania rapu, bo uderzenia wysokiego basu są mocne i niekiedy trochę nachalne. C10 lubią się z chłodnymi źródłami, bo ilość oferowanego basu (zwłaszcza mid-high) jest duża, jednak używanie ich z tipsami o większych otworach w dużej mierze poprawia sytuację. Osoby, które lubują się w subbasie mogą również odczuwać pewne niedostatki, co nie znaczy, ze C10 nie potrafią takiego basu emitować. One to świetnie potrafią, co słychać chociażby po pierwszej płycie Duran Duran, jednak nigdy nie dodają subbasu "od siebie", gdy nie ma go wiele w utworze. Kiedy jednak zagrają długo wybrzmiewającym subbasem, towarzyszy temu wrażenie, że trzęsą się uszy!

8/10

Średnica: to, za co uwielbiam te słuchawki... jest neutralna z tendencją do wpadania w ocieplenie, za które odpowiada wyższy bas i nieagresywnie strojona góra. Jest to granie muzykalne, gładkie i angażujące słuchacza. Instrumenty brzmią bardzo naturalnie: niższe uderzenia stopy perkusji dzięki basowi mają masę i potrafią wybrzmieć, gitary elektryczne brzmią wyraźnie, lecz nieagresywnie, a trąbki delikatnie i nienatarczywie. Wokale brzmią aksamitnie, z jednej strony są czytelne i klarowne, a z drugiej zasnuwa je lekka mgiełka (zwłaszcza wokale męskie) i wkrada się w nie ocieplenie. Z tego powodu nie można uznać ich za chłodne i suche (patrz Tin Audio T2) - tchną życiem i zawierają w sobie masę, powietrze. Według mnie brzmią w miarę naturalnie, choć fanom bardziej szczegółowego przekazu rodem z KZ mogą nie przypaść do gustu. Średnica w CCA C10 jest też nieco zagęszczona w okolicach 700Hz, co niekiedy może przeszkadzać, lecz z drugiej strony to dzięki temu dźwięk jest pełny i mięsisty. Przy dużej ilości basów może sprawiać wrażenie ociężałego, ale pozostałe podzakresy średnicy mają więcej przestrzeni i są dobrze napowietrzone. Średnica w wykonaniu C10 jest według mnie kompleksowa i wyrafinowana, jej brzmienie pomimo tych drobnych mankamentów cechuje się wysoką holografią. Czuć, że wiele się w niej dzieje, że ma w sobie pewną trójwymiarowość i złożoność, że zachęca do zagłębiania się w nią i do odkrywania dźwięków, nie będąc przy tym agresywną, czy nachalną. Średnica jest w moim odczuciu najmocniejszą stroną tych słuchawek, chociaż spotkałem się z opiniami, że "środek jest zbyt głośny" w porównaniu do basu i góry. W moim odczuciu takie proporcje sprawiają, że muzyka brzmi autentycznie i naturalnie, więc średnica CCA C10 jest bliska mojemu ideałowi.

8,5/10

Górne pasmo: zawiera sporo detali, jednak nie jest rozciągnięte tak mocno, jak ma to miejsce w wielu słuchawkach z KZ (patrz KZ ZST PRO), co jest dla mnie olbrzymią zaletą. Szczegółowość jest świetna, a za sprawą mniejszego niż zwykle w słuchawkach KZ podbicia okolic 10kHz, nie ma efektu syczących głosek. Góra nie kłuje i nie sypie iskrami, jest aksamitna i nieco stonowana. Ma w sobie sporo delikatności i ciepła. Moim zdaniem góra brzmi bardzo dobrze, trochę jak w droższych konstrukcjach, chociaż dla fanów ostro grających słuchawek mogłaby być jednak bardziej rozciągnięta. Mówimy tutaj o minimalnych wartościach, które skorygować można, podłączając CCA C10 pod chłodniejsze źródło. Gdyby mocniej podciągnąć 10kHz, wyszłyby kolejne słuchawki grające typowe V. Dla mnie górne pasmo CCA C10 jest przyjemne - przekazuje wiele detali i wprowadza wymaganą ilość świeżości, pozwalając skupić się na słuchaniu muzyki bez bólu uszu. Trzeba wziąć pod uwagę, że granie naprawdę nie jest jaskrawe i rozjaśnione, ale pewną poprawę można uzyskać nakładając tipsy z większymi otworkami. Jeżeli mimo wszystko szukasz czegoś o jeszcze ciemniejszej sygnaturze, zainteresuj się Shure SE215. Jeżeli lubisz brzmienie chłodne, możesz spróbować z CCA A10, a jeżeli szukasz naprawdę dużo frajdy i bezkompromisowości, poczytaj o Sony MH755.

8/10

Scena: jest znacznie szersza, niż w Tin Audio T2 i ma w sobie więcej powietrza. Nawet pomimo niewielkiego zagęszczenia niższej średnicy robi to dobre wrażenie i daje poczucie, że dźwięk jest obszerny i trójwymiarowy. CCA C10 grają w pewnym oddaleniu od głowy, potrafią przedstawić plan dźwiękowy w sposób znacznie bardziej kompleksowy, niż T2. Pozwalają usłyszeć, że jedne instrumenty znajdują się bliżej, niż inne. W brzmieniu CCA C10 jest więcej holografii i złożoności, niż w T2, mimo że sygnatura C10 jest zdecydowanie cieplejsza. Zdarza mi się, że mając w uszach C10, słyszę jakiś dźwięk i odruchowo odwracam głowę, myśląc że dobiega z innej części domu. Takie niespodzianki sprawiają zazwyczaj słuchawki z wyższej półki.

8,5/10

Separacja instrumentów: jest dobra, jednak spodziewałbym się znacznie więcej po 4 przetwornikach armaturowych. Z pewnością wpływa na to dosyć obfity bas - co ciekawe, wyraźnie słychać, że wydobywa się on z osobnego przetwornika, co dla mnie jest oczywistą zaletą.

8/10

Rozdzielczość: jest dobra

8/10

PODSUMOWANIE:

CCA C10 to słuchawki godne polecenia. Są moim zdaniem jedną z najlepszych propozycji w tym przedziale cenowym. Za cenę 22-23 dolarów dostajemy słuchawki grające mocnym i zróżnicowanym basem, które zachwycają holograficzną, dobrze wyeksponowaną i lekko ocieploną średnicą z bardzo przyjemnymi dla ucha wokalami. Górne pasmo nie gra tutaj pierwszych skrzypiec, jak ma to miejsce w wielu słuchawkach Knowledge Zenith. W pewnym miejscu taktownie odpuszcza, co w ogólnym rozrachunku wpływa na mniej agresywne, ale wciąż szczegółowe granie. Ogólne brzmienie CCA C10 potrafi się zmieniać w zależności od słuchanego gatunku muzyki, co uznać należy za olbrzymią zaletę. Przyjemnie słucha się także dochodzącego z innego planu basu. Słychać, że odpowiada za niego osobny przetwornik.

CCA C10 test
CCA C10 - recenzja

Bas, choć zróżnicowany, bywa niekiedy zbyt obfity. Ma on charakter "uderzający", w języku angielskim określiłbym go słowem "punchy", co może doskwierać osobom, które są na tym punkcie wrażliwe. Niewielkim problemem średnicy jest zagęszczenie dźwięków w zakresie, w którym łączą się z basem, natomiast góra dla fanów iskierek rodem z KZ, może się okazać mało agresywna - sprawia wrażenie jakby grała zza koca. Jednak tak jak zawsze, drobne zmiany pociągnęłyby za sobą trudne do przewidzenia konsekwencje. Koncepcja brzmienia CCA C10 została dobrze przemyślana i jest całościowo spójna. Być może tą opinią narobię sobie wrogów, ale moim zdaniem są to słuchawki o brzmieniu znacznie bardziej dojrzałym, niż Tin Audio T2. Nie tak świeżym i zwiewnym, w basowej muzyce nieco przyciężkim, ale w ogólnym rozrachunku bardziej kompleksowym, wielowarstwowym i cechującym się wysoką holografią. Poleciłbym je osobom słuchającym hard-rocka i heavy metalu. Sprawdzają się dobrze w muzyce latynoskiej i jazzie, gdyż trąbki i skrzypce nie będą grały w sposób bolesny dla uszu. Są również o kilka klas lepsze od KZ ZSN i ZST PRO. Jest to jeden z bezpieczniejszych zakupów, jeżeli chodzi o tanie chińskie słuchawki, chociaż nie polecam ich do muzyki hip-hopowej, gdyż mocno wyeksponowany bas może być nieco zbyt nachalny.

Polecam używanie ich z cieńszymi silikonami, np. tymi z Tin Audio T2 (o największych otworkach). Można też wypróbować silikonów nieco mniejszych rozmiarowo. Te operacje pozwalają zmniejszyć bas, a także wpływają na wyostrzenie góry. Słuchawki brzmią tym lepiej, im słabsze jest źródło, do którego je podłączymy. Podłączenie ich pod źródło o wysokiej mocy wyjściowej skutkuje niepożądanym uwypukleniem basu. Podłączone do smartfona brzmią lepiej, niż pod ciepłymi DAC-ami. C10 to jedne z najrówniej i najpoprawniej grających słuchawek jakie testowałem. Jeżeli inżynierowie dźwięku odpowiedzialni za strojenie C10 wzorowali się jakiejś konkretnej firmie, zgaduję że była to firma Sennheiser - nacisk na muzykalność i neutralność, kosztem nieco mniejszej ilości detali. C10 są na rynku tanich chińskich dokanałówek czymś, na co warto zwrócić uwagę - wiele chińskich firm postawiło na wyraziste i soczyste granie, tymczasem C10 dają granie z lekkim dystansem i luzem.

ZALETY:
- wysoka holografia
- zróżnicowanie w basie
- wysunięta średnica
- ciepłe i wyraźne wokale kobiece
- aksamitna, ale szczegółowa góra
- dosyć szeroka scena dźwiękowa
- niska cena

WADY:
- niekiedy wysokiego basu może być za dużo
- niektórym osobom może przeszkadzać pewne ocieplenie
- wokale męskie są trochę schowane
- dla fanów iskierek góra mogłaby być jaśniejsza i mocniej rozciągnięta
- separacja instrumentów przy konfiguracji 4BA mogłaby być lepsza

1 komentarz:

  1. Na cca c12 też jest efekt dźwięku dochodzącego z otoczenia. Stoję niedaleko przejazdu kolejowego słyszę pociąg a pociągu nie ma. Musiałem słuchawki ściągnąć aby się połapać co jest grane. 🤔🤨

    OdpowiedzUsuń

Sony WI-XB400 - recenzja słuchawek bluetooth

Sony WI-XB400 - recenzja Sony WI-XB400 to moje pierwsze słuchawki Bluetooth. Długo się wzbraniałem, ale wreszcie nadeszła na chwila - stałem...